Biało-Niebiescy będą w tej rywalizacji faworytem, choć na tym najbardziej im nie zależało. Olimpia jest jednym z szesnastu klubów, które występy na szczeblu centralnym zawdzięczają triumfowi w regionalnych rozgrywkach. Najlepsze drużyny z każdego województwa rozpoczynają rywalizację w Pucharze Polski od 1/32 finału i już na tym etapie mogą trafić na zespoły z ekstraklasy. Istnieje więc spore prawdopodobieństwo wylosowania atrakcyjnego przeciwnika i na to w Zambrowie liczono.
- Nie będę ukrywać, że myśleliśmy o tym. Jak spadać to z dużego konia. Tak jak pewnie większość ekip z niższych klas rozgrywkowych chcieliśmy trafić na Legię Warszawa, Lecha Poznań, Wisłę Kraków czy Lechię Gdańsk. O Jagiellonii Białystok już nie wspomnę. Dla nas - jednego z trzech zespołów reprezentujących Podlasie - starcie z Jagą byłoby niesamowitym przeżyciem. Ale wiadomo, że nie mogło być tak pięknie - przyznaje Kulhawik.
Gdyby jednak los był łaskawy dla zambrowian, to już dziś kibice Biało-Niebieskich odliczaliby dni do wielkiego piłkarskiego święta. Tymczasem piłkarze i trenerzy Olimpii mogą mówić o podwójnym nieszczęściu, bo nie dość, że ich rywalem będzie grający klasę niżej Stilon, to jeszcze mecz zostanie rozegrany na boisku w Gorzowie Wielkopolski, oddalonym o blisko 600 kilometrów.
- To już nie wycieczka, ale wyprawa. Obawialiśmy się tego i za wszelką cenę chcieliśmy uniknąć dalekich podróży. Prawda jest taka, że dla nas to przerażające przedsięwzięcie pod względem finansowym. Za awans do kolejnej rundy PZPN wypłaca nagrody pieniężne, dlatego musimy postarać się wykonać cel. Porażka oznaczać będzie katastrofę - zaznacza trener Olimpii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?